„Zakwaszenie z wyraźnymi zmianami we krwi występuje w medycynie stosunkowo rzadko i stwierdzane jest tylko w ciężkich schorzeniach. Jednak  ukryte zakwaszenie  to kwasica niskiego stopnia, która osłabia wszystkie układy organizmu. Stan taki jest niebezpieczny, ponieważ osłabia wszystkie układy organizmu, co sprzyja powstawaniu  wielu chorób, osłabieniu odporności na choroby. Stan taki zmusza organizm do wypłukiwania substancji mineralnych (m.in. wapnia, sodu, potasu
i magnezu). Należy zwrócić uwagę, że stan permanentnego zakwaszenia
i wyczerpywania zapasów minerałów jest niezauważalny przez wiele lat.” – O tym pisze w swojej publikacji Janusz Dąbrowski.  Ja przytoczyłam  tylko to, co Tobie, miły czytelniku, powinno dać do myślenia i powinno być impulsem do działania.

U mnie rozpoczęło się od banalnych symptomów:

– Ogólna nerwowość. – Objawiało się to tym, że denerwowało mnie wszystko, nawet ludzie, których widziałam przechodzących ulicą. Były to rzeczy i sytuacje, które zupełnie mnie nie dotyczyły. Byłam tak przebodźcowana, że drażniło mnie nawet to, jak ktoś jadł czy łykał. Drażnili mnie ludzie,  którzy w komunikacji miejskiej stali za blisko mnie i jak nie wysiadali z tramwaju lub autobusu, gdy był tłok. Przykładów mogłabym mnożyć wiele. Dziś już wszystko w normie. Coraz rzadziej się zdarza, żebym denerwowała się tak, jak kiedyś.

– Osłabienie fizyczne i ociężałość. – Oj tak, przejście paru kroków było dla mnie wysiłkiem Nawet, kiedy miałam do zrobienia zaledwie kilka kroków, zastanawiałam się, jak tego uniknąć. Odwiedziny u rodziny lub znajomych było nie lada wyzwaniem, zwłaszcza u tych, którzy mieszkają na trzecim, lub co gorsza, czwartym piętrze. Zadyszka, palpitacje serca, obfity pot, bezdech… Znasz to?

– Uczucie ciągłego zmęczenia. – Nawet po przespanej nocy wstawałam zmęczona. Poranne wstawanie było mordęgą.

– Zmniejszona koncentracja. – Niby działałam, ale miałam wrażenie, jakbym pracowała na wolniejszych obrotach.

Do tego dołączyły:

– podejrzenie astmy ,

– depresja,

– skurcze mięśni zwłaszcza nocą,

– osłabienie odporności (Oj, ja i moja córka często chorowałyśmy! Wiązało się to z częstymi zwolnieniami, które były tym bardziej stresujące, że są niemile widziane prze pracodawcę).

–  osłabienie i wypadanie włosów,

– zapalenia stawów.

W efekcie depresji znalazłam się pod opieką psychiatry. Mój stan psychiczny był beznadziejny, wszystko było nie tak.  Nic mnie nie cieszyło, życie było bez kolorów. Robiłam tylko to, co musiałam. Bardzo dużo spałam, tak jakbym chciała uciec od życia. Ale miałam szczęście – znalazłam coś, co stopniowo przywróciło uśmiech na mojej twarzy.
A mianowicie… pasja. Niby przypadkiem zainteresowałam się tworzeniem biżuterii. Najpierw były to proste formy, a z czasem zaczęłam wchodzić w to coraz głębiej. Koleżanki i rodzina dodawali mi skrzydeł, gdyż ciągle dostawałam od nich nowe wyzwania – a to coś przerobić, a to uratować stary naszyjnik, a to wymyślić jakieś fajne kolczyki na prezent… Dziś nadal się tym zajmuję i daje mi to wiele radości, zwłaszcza że widzę, jakie piękne rzeczy jestem w stanie stworzyć. Ale to nie wszystko – po jakimś czasie, kiedy dzięki mojemu nowemu hobby przestałam się tak bardzo smucić, zapragnęłam dowiedzieć się czegoś więcej o moim zdrowiu. Wiedziałam, że wyniki badań mam słabe i bardzo mnie to martwiło. I tak pojawiła się moja druga pasja – zdrowie. Okazało się, że to jest temat niesamowicie zajmujący i intrygujący! Tutaj muszę bardzo podziękować Ewie, która
w tamtym czasie okazała się moim dobrym Aniołem Stróżem. To ona wyciągnęła do mnie pomocną dłoń i to właśnie dzięki niej jestem dziś tu, gdzie jestem – Ewuś to za Twoją sprawą zmieniłam jakość swojego życia 🙂 Wejście na nową, zdrową drogę, spowodowało, że najpierw zniknęły problemy z porannym wstawaniem, a wkrótce potem powróciła chęć
i radość życia. Owszem, zdarzają mi się spadki energii, ale są one chwilowe. Moje dni znów stały się piękne!

W necie jest mnóstwo informacji. Do Ciebie należy zebranie ich wiedzy
i usystematyzowanie wiedzy tak, by służyła Tobie i Twojej rodzinie.  Jeśli chcesz dowiedzieć się czegoś ode mnie, odezwij się. Chętnie podam Ci pomocną dłoń, tak jak to dla mnie uczyniła Ewa.  Mój adres: mo.ja.rekodzielo.pl@gmail.com. Czekam 🙂